Gdzieś pomiędzy świętami a Nowym Rokiem kupiłam codzienną sukienkę, która od razu wpadła mi w oko. Niestety po powrocie do domu okazało się, że wcale mi się nie podoba… Czy Wam też to się zdarza? I tak leżała sobie w szafie przez około miesiąc, kiedy zdecydowałam, że w końcu coś z nią zrobię, tchnę w gładką sukienkę nowe życie i będę ją nosić. W pierwszej chwili pomyślałam, że mogłabym użyć jakieś ciekawe dodatki, ale nie… nie do takiej sukienki. Pomaluję ją! Tak, i o to właśnie chodzi!
Jasny błękitny kolor nieba kojarzy mi się z wolnością, nieograniczonymi możliwościami, wiatrem na twarzy i we włosach – tak jakbym latała, jakbym była ptakiem. I to było inspiracją mojego wzoru. Wzorowałam się również na tatuażu mojej znajomej, który wygląda mniej więcej tak. Całość wykonałam czarną farbą akrylową, tak samo jak robiłam swoją folklorową koszulkę, pomijając część z odrysowywaniem. Jednak to zadanie było trochę trudniejsze, ponieważ materiał z którego jest zrobiona sukienka jest pofałdowany i koszmarnie się na nim malowało. W końcu dałam radę, jak wam się podoba końcowy rezultat?