Króliczki zazwyczaj królują i brylują w czasie świąt wielkanocnych, ale to wcale nie musi być reguła, bo jak ja w ostatnią Wielkanoc postawiłam króliczka na szafce w salonie to przestał do Bożego Narodzenia, co więcej stoi tam do dnia dzisiejszego 😉
Króliczek podobnie jak koliber powstawał nieokreśloną ilość czasu, głównie leżąc 😉 Chciałabym móc powiedzieć, że z lenistwa, braku czasu, innych zajęć…no cóż niestety, te ograniczenia fizyczne daja w kość… Ostatecznie powstał, troszkę taki sklapnięty i jakby wystraszony, ale i tak jest słodki, jak to króliczek 😉
Przez te moje ostatnie zaniedbania rękodzielnicze, mam wrażenie jakby mnie coś omijało, a przynajmniej działo się obok. Inni tworzą, biorą udział w konkursach a ja przyglądam się wszystkiemu przez okno i jeszcze do tego deszcz pada 😉 No cóż, chyba taki etap mojej twórczości.
A teraz już wjeżdża króliczek z kryształkiem i białym pomponikiem. Miłego oglądania i do następnego 🙂






