Ten tekst brzmiał w mojej głowie przez całe dzieciństwo, zaraz po słynnym: „zjedz mięso zostaw ziemniaki’;) Czyli w efekcie końcowym nigdy nie zjadałam mięsa i nie znosiłam warzyw. Jak to gusta się zmieniają, obecnie uwielbiam warzywa.
Brokuł bardzo długo czekał na swoją kolej. Po pierwsze dlatego, że pojawiły się nowe projekty, które trzeba było koniecznie zrealizować; po drugie, cały mój czas pochłaniał jesienny naszyjnik, który tworzyłam na konkurs Kalendarz Royal-Stone, a po trzecie, z bardzo prozaicznego powodu jakim był brak koralików.
Trzeba przyznać i głośno to powiedzieć, brokuł powstał z resztek…z resztek koralików w odcieniach zieleni, brzmi to całkowicie nieprofesjonalnie, wstyd,wstyd i hańba 😉 Jak kończył się ciemny zieleń, który stosowałam, zaczełam używać inny, w troszkę innym odcieniu. Koralików nie starczyło nawet na obszycie broszki, musiałam czekać na skończenie jesiennego naszyjnika, aby móc użyć koralików do wykończenia. Wiem, wiem, przecież mogłam dokupić…cóż, mam chwilowy szlaban na zakupy, nie tylko te koralikowe 😉 Spieszę jednak poinformować, że mam co jeść, choćby warzywa 😉
A oto, po wielu perypetiach, jest i on – brokuł, doczekał się nawet sesji w dość jesiennym towarzystwie swoich warzywnych przyjaciół.