To dziwne uczucie kiedy wychodzisz w plener sfotografować biżuterię, a ludzie przyglądają ci się jakbyś uciekła z cyrku. To fakt, zrobienie odpowiedniego ujęcia wymaga ode mnie odstawienia kilku dziwnych figur akrobatycznych, ale kto z nas nie dąży do idealnego zdjęcia?
Biżuteria raz, dwa, trzy czyli kolczyki etno
Ostatnio zauważyłam u siebie niewielką „anomalię”. Kiedy potrzebuję biżuterii na szybko, bo akurat nie mam nic kolorystycznie i stylowo pasującego do np. nowo zakupionej sukienki, to nie lecę do sklepu w jej poszukiwaniu tylko od razu gorączkowo myślę jaką zrobię, z czego zrobię i czy dysponuję wystarczającą ilością czasu na jej wykonanie.
Bransoletki aztec czyli jak odkryłam swoją prawdziwą osobowość
Jak już zapewne wiecie każdy rękodzielnik, koralikomaniak czy też sutaszomaniak codziennie musi zmierzać się z wieloma problemami natury przeróżnej. Poczynając od zagwozdek technicznych poprzez pomysły na prace, zakupy i dobieranie materiałów, aż do odpowiedniego doboru koloru koralików. Mi ostatnio do puli innych, doszedł kolejny rękodzielniczy problem.
Naszyjnik karnawałowy czyli bądź lepiej widoczny na drodze
„W konkursach biorę udział baaaardzo rzadko ze względu na miażdżącą przewagę konkurencji. Dobrze, wróć, jeszcze raz: w konkursach biorę udział baaaardzo rzadko, ale kiedy już biorę to musi to być najgorsza i najbrzydsza praca jaka dotychczas wyszła spod moich rąk, haha! ok, bądźmy poważni, przecież to konkurs.”
Wisior z chwostem – być artystą czy nie być artystą, oto jest pytanie!
Artysta aby być i pozostać artystą musi się rozwijać. W moim mniemaniu oznacza to doskonalenie swojego warsztatu oraz naukę nowych technik. Artyści tworzą przecież dzieła sztuki mające swój niepowtarzalny, unikatowy charakter, muszą więc czymś zaskakiwać, myśleć kreatywnie i mieć ciągle to nową koncepcję na kolejną z prac.
Futerkowa broszka, bo w zimie musisz być ciepło ubrana!
Zimy mam już powoli po dziurki w nosie, nie dość że zimno, ślisko, smog, to jeszcze wszyscy wkoło chorzy. Normalnie strach z domu wychodzić. Z ogromnym utęsknieniem, nostalgią oraz łezką w oku oczekuję na wiosnę.
Efekt rękodzielniczych rozterek – lodowa broszka
Kupować czy nie kupować? Oto jest pytanie…zapewne zadawane sobie przez każdego rękodzielnika na całym świecie. Ostatnio sobie myślę, że może ze mną coś jest nie tak. W moich przydasiach roi się od koralików, półfabrykatów, kaboszonów i tym podobnych bezeceństw, ale ciągle czegoś mi brakuję i bezustannie jest mi coś potrzebne. Frustrujące!
Pseudo-kamea jako stylowa broszka?
Pseudo – «pierwszy człon wyrazów złożonych będących nazwami i określeniami osób, rzeczy lub zjawisk, które nie są tym, co udają lub naśladują». Stąd moja pseudokamea, niby kamea a jednak nie…jedynie kaboszon, który kameę udaje. Jakiś czas przeleżał gdzieś w czeluściach moich przydasiów, aż do dzisiaj kiedy ujrzał światło dzienne.
Fibula? – Co proszę? Brosza? – Bardzo proszę.
Ostatnio coś mnie wzięło na broszki…nigdy za nimi nie przepadałam, bo kojarzyłam je raczej z babcinym elementem biżuteryjnym niż nowoczesnym, ale człowiek nie taboret zdanie zmienić może…no i zmieniłam 🙂 Zresztą, broszki swoją historię mają i towarzyszą nam nie od dziś.
Czarny kot broszka – Czarno to widzę
Wbrew pozorom nie będę wam dzisiaj streszczać noweli Edgara A. Poe, ale szczerze polecam, jeśli ktoś jeszcze nie czytał. Oj koty to przebiegłe i złośliwe stworzenia, a uwierzcie mi – mówię z autopsji… Nie będzie też nic o Sylwestrze, sylwestrowych szaleństwach i przygotowaniach do szaleństw, tego mamy wkoło aż nadto, przynajmniej w moim odczuciu.